Noc przed końcem świata (終末の夜, Shūbatsu no Yoru) jest sto dwudziestym siódmym rozdziałem mangi Shingeki no Kyojin.
Opis[]
Jean Kirschtein pogrąża się w myślach, wyobrażając sobie świat, w którym po zakończeniu służby wojskowej wiedzie spokojnie i dostatnie życie, wraz ze swoją żoną i dzieckiem. Stara się w ten sposób zignorować pukającą w okno Hange Zoë, której ostatecznie, choć niechętnie udaje się na spotkanie.
Hange wraz z Mikasą informują go, że połączyli siły z Theo Magathem i Pieck Finger, celem powstrzymania Erena. Zoë stwierdza, że choć po zniszczeniu sił zbrojnych Paradis, formalnie nie jest już dowódcą, musi prosić o wsparcie, uzasadniając, że bez sojuszników, a zwłaszcza bez pomocy posiadaczy mocy tytanów nie uda się jej niczego osiągnąć.
Mikasa przystaje na ten pomysł, dodając, że chce powstrzymać Erena nawet jeśli ten zamierza ich chronić. Jean obawia się o przyszłość, która czeka ich jeśli Jaegera rzeczywiście udałoby się zatrzymać. Zwraca uwagę na fakt, że nastawienie świata do Erdian nie zmieni się jeszcze przez długi czas, zaś Eren zachowa swoje moce jeszcze tylko przez cztery lata. Dodaje również, że dotychczas żaden ich pomysł nie miał szans na realizację, dlatego też ich towarzysz zdecydował się na tak radykalny krok. W reakcji na to Hange uderza pięścią w stół mówiąc, że ludobójstwo jako rozwiązanie jest nie do zaakceptowania.
Po chwili przeprasza za swój wybuch emocji i stwierdza, że to jej własny idealizm w dużej mierze doprowadził Erena do ostateczności. Przyznaje również, że miała ochotę uciec i zapomnieć o wszystkim, jednak bez względu na okoliczności wciąż czuje się czternastym dowódcą korpusu zwiadowczego i składała przysięgę poświęcenia serca dla ludzkości. Uważa, że jej polegli towarzysze patrzą na nią i żaden z nich nie uznałby za wystarczające wywalczenia wolności jedynie dla mieszkańców wyspy. Jej zdaniem właśnie teraz nadeszła jedyna i ostatnia szansa na powstrzymanie nadchodzącej rzezi. Słysząc te słowa Jean zgadza się, mówiąc że on również niezmiennie czuje się jednym z członków korpusu zwiadowczego.
Następnej nocy, po uratowaniu Yeleny i Onyankopona, cała grupa zwiadowców wraz z przybyszami z Mare gromadzi się przy wspólnym ognisku. Czując nieprzyjemną atmosferę, Hange pyta czy ktoś pomoże jej przy gotowaniu i nalega, aby pozostali przestali się sobie przyglądać. Magath podziwia fakt, że mają wspólnie jeść po tym ile razy próbowali się nawzajem pozabijać. Nie rozumie również dlaczego zwiadowcy chcą zatrzymać Erena, skoro realizacja jego planu da im świat, w którym będą wolni.
Hange przypomina mu, że nie chcą dopuścić do ludobójstwa co Theo odbiera jako fakt, że wykształciło się u nich poczucie sprawiedliwości. Słysząc te słowa Jean z wściekłością wytyka Magathowi, że to Mare przez wiele lat nasyłało na nich tytanów i to dlatego zmuszeni byli do tak desperackiej walki. Ten odpowiada, że osiągnęli rezultaty swoich działań, spełniając tym samym wszystkie obawy Mareńczyków co do zagrożenia ze strony diabłów z Paradis.
Z biegiem rozwoju dyskusji oboje wypominają sobie która nacja, na przestrzeni dziejów dopuściła się większych zbrodni na drugiej. Kłótnie przerywa jednak Hange mówiąc, że nikt z obecnych nie brał udziału w działaniach prowadzonych dwa tysiące lat temu. Dodaje, że rozumie obawy Magatha, jednak tłumaczy przy tym, że po poznaniu realiów życia ludzi ze świata zewnętrznego nie mogą zwyczajnie powrócić do bycia nieświadomymi niczego diabłami z wyspy.
Annie Leonhart zwraca się do przyjaciół Erena z pytaniem, czy są w stanie go zabić. Mikasa odpowiada, że nie uważa zabicia go za jedyną opcję jaka im pozostała, zaś zdaniem Armina muszą przynajmniej spróbować porozmawiać z nim. Zdaniem Leonhart takie nastawienie doprowadzi do sytuacji, w której ostatecznie zwiadowcy podejmą walkę z wojownikami w ochronie Jaegera. Wyraża szczególne zwątpienie co do nastawienia Mikasy, dla której przybrany brat od zawsze był najważniejszy na świecie.
Słysząc to Mikasa wstaje, wyraźnie dając do zrozumienia, że jest gotowa do walki już teraz. Annie jednak powstrzymuje ją, mówiąc że pragnie ochronić swego ojca i dlatego sprzymierzyła się z nimi. Mówi również Mikasie, że jeśli rzeczywiście jest w stanie słowami przekonać Erena do zaniechania swoich działań, powstrzyma się od walki dopóki nie zostanie to ich jedyną możliwością. Odczuwając, że osiągnęły porozumienie, jej rozmówczyni wraca na swoje miejsce.
Wkrótce po tym, podczas wspólnego posiłku Hange mówi, że dzięki latającemu statkowi pozostawionej przez Kiyomi Azumabito będą mogli zbliżyć się do tytana pierwotnego, jednakże wcześniej muszą dokładnie ustalić dokąd zmierza. W reakcji na to Magath tłumaczy, że właśnie po to poprosił o schwytanie Yeleny. Ta jednak nie zamierza współpracować i nie odpowiada na żadne pytania. Zdziwiony tym faktem Conny pyta ją czy nie podjęła walki przeciwko Mare dla swojej ojczyzny. Magath i Pieck ujawniają, że Yelena jest rozczarowanym postawą swojego kraju Mareńczykiem, a przedstawioną zwiadowcom historię zmyśliła, aby postawić siebie w lepszym świetle.
Słysząc to, niewzruszona kobieta stwierdza, że nie widzi większej różnicy między swoją osobą, a pozostałymi, gdyż wszyscy zgromadzeni wokół posługują się wzniosłymi określeniami, takimi jak ratowanie świata dla ukrycia nienawiści jaką darzą siebie nawzajem. Wypomina zarówno wojownikom, jak i zwiadowcom to jak wielu niewinnych ludzi z Paradis oraz Liberio zginęło na skutek działań, które prowadzili przeciwko sobie. Przypomina również śmierć Sashy, która zginęła przez Gabi oraz fakt, że Falco jest nadal wśród nich wyłącznie dlatego, że Jean nie trafił w niego swoją włócznią piorunów.
Ciszę, która zapadła po słowach Yeleny przerywa sam Kirschtein prosząc Hange o dokładkę, a następnie zwraca się do swojej przedmówczyni ironicznie dziękując, że pomaga im odłożyć na bok wzajemne urazy dla osiągnięcia wspólnego celu. Ta jednak nie odpuszcza pytając go czy słyszał już od Annie o tym jak zginął Marco Bodt.
Leonhart wyjaśnia, że podczas bitwy o Trost odebrała Marco jego sprzęt do manewrów przestrzennych, na co Reiner dodaje, że uczyniła to na wyraźne jego polecenie. Przyznaje też, że zostawili go bezbronnego na pożarcie tytanowi, z obawy przed zdemaskowaniem, po tym jak Bodt podsłuchał jego rozmowę z Berthodltem.
Na pytanie Jeana o ostatnie słowa towarzysza, Braun odpowiedział, że brzmiały one: "możemy jeszcze spróbować się dogadać". Kirschtein mówi, że gdyby od początku postępowali w myśl tego stwierdzenia, nie doszłoby do wzajemnego przelewania krwi. Hange uważa, że nigdy nie jest za późno, aby to uczynić i za przykład podaje fakt, że nikt z nich nawet nie wyobrażał sobie wcześniej wspólnego siedzenia przy ognisku.
Reiner mówi, że wciąż ma poczucie winy za śmierć Marco i choć, jak sam twierdzi nie chce przebaczenia to nie może przestać mówić o swoich uczuciach. Pomimo prośby Jeana aby jednak zaprzestał, Braun przeprasza, co spotyka się z gniewną reakcją Kirchsteina, który rzuca się na swojego rozmówcę zasypując go uderzeniami.
Sytuacja zmusza pozostałych do interwencji. Armin i Conny odciągają swojego towarzysza, ale ten nie zamierza odpuścić. Jean przerywa dopiero po nieumyślnym kopnięciu Gabi, która własnym ciałem osłania swojego kuzyna.
Pomimo otrzymanego ciosu dziewczyna podnosi się i zwraca się do napastnika mówiąc, że do niedawna pragnęli wymordować wszystkich mieszkańców Paradis, aby świat zaakceptował pozostałych Erdian i im wybaczył, jednakże teraz z tego powodu wszystkie bliskie im osoby mogą zostać im odebrane. Po tych słowach Gabi upada na kolana i ze spuszczoną głową błaga zwiadowców o pomoc w powstrzymaniu nadchodzącego kataklizmu.
Poruszony zajściem Jean nie odpowiada na prośbę i udaje się samotnie do lasu, zaś Gabi widząc tą reakcję pogrąża się w rozpaczy.
Następnego rana, wszyscy zebrani szykują się odjazdu. Jean budzi Gabi i mówi, że zgadza się jej pomóc. W trakcie drogi Kirchstein przeprasza dziewczynę za wcześniejsze kopnięcie, a także zwraca się do Reinera mówiąc, że nie zamierza mu wybaczyć. Jadący osobnym powozem Magath i Hange dyskutują o tym czy mogą zaufać Kiyomi Azumabito. Wkrótce, wszyscy dostrzegają wracającą ze zwiadu Pieck, która informuje grupę, że w porcie do którego zmierzają znajduje się pełno uzbrojonych i gotowych do walki zwolenników Erena.
Wewnątrz jednego z portowych budynków, dowodzący jaegarystami Floch Forster stoi za siedzącą Kiyomi trzymając nad jej głową pistolet.